niedziela, 20 stycznia 2013

Akt II Scena IV

Akt II Scena IV

Na razie jest godzina 5:47 hehe zaspałem na pobudkę więc uczyniła to brutalnie pielęgniarka. Te igły to chyba jakieś tępe mają im więcej kłuć tym gorzej wchodzą. Swoją drogą ładna pobudka. To tak jakby pobudkę sponsorowała osa.

CDN

Oj jak miło po prysznicu. Podkręciłem ogrzewanie ale mam teraz istne tropiki.
To takie lekkie wprowadzenie do głównego Tematu.
Była pani doktoł na zdjęciach wyszło jak gdyby przewlekłe zapalenie zatok. :o
Laryngolog dzisiaj zadecyduje czy mogą mnie przeszczepiać (dobrze by było) jest też pewna dla mnie nieprzyjemna kwestia ,istnieje szansa chirurgicznego usunięcia śluzu z zatok przy pełnym znieczuleniu.Oj, to mnie przeraziło trochę mam wrażenie ,że punkcja to przy tym pikuś. Wiem tez ,że chemii będę dostawał prawdopodobnie przez 5 dni. Mroczna ma przyszłość .

CDN

Pomyślcie o najgorszym wulgaryzmie jaki Wam przychodzi na myśl.
Już? To właśnie" słowo" lata mi po głowie.
4 lutego mam termin na zabieg chirurgiczny przy pełnej narkozie. Czyszczenie zatok. Nie będę rozdrabniał się jak to wygląda pozostawia to w kwestii Waszej bujnej wyobraźni. Fakty są takie ,że z tym przeszczepu mi nie zrobią. Po zabiegu będę 2 dni w szpitalu a później około miesiąca w domu. Na styk. Czemu na styk?
Ano temu ,że bezpieczny termin autoprzeszczepu po całkowitej reemisji to około 6 miesięcy. Pocieszam się faktem ,że spotkałem znajomego który reemisje miał na dwa lata. Więc ten styk może jest zaniżony.Zawsze coś mi się w pierdz@#!@la.!!

I weź tu chłopie (znaczy szlachcic choć ubogi)graj w totolotka skoro za każdym razem pieprzony PECH!!!

Pan Bócek mnie chyba testuje...Albo coś planuje hm...

Żona kup alkohol jutro pije !!!

Ps.
Co za ludzie!!! Za każdym razem jak jem dosłownie za każdym czy jem obiad śniadanie czy kolacje do kibelka wędruje jedna z sąsiadek a ja podczas jedzenia słyszę prrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!! i PRRRRRRR!!!! ja pierdykam czy nie można choć raz nie pierdzieć podczas czyjejś konsumpcji!!!!!!!!!

Akt II Scena III

Akt II Scena III

Niedziela zleciała zadziwiająco szybko.Nowa dostawa zasiliła mój magazyn smakołykami.Kompletnie nic ciekawego się nie wydarzyło.Więcej takich niedziel a poczuł bym się jak na bezludnej wyspie.
Kolacja mnie trochę rozbawiła , w  sumie sami zerknijcie.

sobota, 19 stycznia 2013

Akt II Scena II

Akt II Scena II

Jakoś ten dzień mi zleciał. Czuje się jakbym był na innej planecie - nie wiem czemu :).
Chciał bym coś zrobić ale nie do końca wiem co. Odleciał bym gdzieś :) ...daleko ,poczuł świat. To chyba jakaś forma optymizmu i radości tylko nie wiem z czego :) ale to dobrze. Jeszcze dużo trzeba na tym świecie po majstrować żeby być mądrzejszym:)Wiem ,że obecna moja sytuacja w głowie mi przestawia to i moje chęci podróży ale jest coś jeszcze jakieś takie głęboko nie spełnione zablokowane. Musze to wydobyć. To jak nazwa którą się zapomniało ale jest już tuz tuż na końcu języka niby blisko ale nadal jej niema. Ciekawe. Takie wizje haha chyba te piguły co dostaje mają jakiś efekt uboczny.

Czy nie siedzi w Was taki cichy niewidzialny duch , duch niedosytu? Nie macie wrażenia ,że czegoś Wam brakuje? Nie chodzi tu o nowe auto , parówkę czy gluta w nosie:P.
Życie strasznie się "okroiło". Codzienne czynności ,które trzeba wykonać, obowiązki które trzeba wypełnić. To wszystko tak bardzo nas miażdży.Świat zmniejsza się coraz bardziej.
Chciał bym być z czegoś dumny. Nie chodzi tu o dumę z rodziny bo to jest bezapelacyjne , chodzi o dumę z samego siebie.


Jesteście z siebie dumni?

Polska :P

Polski kretynizm.

Obecnie mam sporo czasu na przemyślenia i analizę forum internetowych ,komentarzy użytkowników.
Niestety rysuje mi się fatalna wizja polaka.
Nie chcę "generalizować" (nienawidzę tego słowa ale tu mi akurat przypasowało) jednak można spokojnie z palcem w nosie określić sporą część naszego zacnego społeczeństwa jako palanty i idioci .  Nie twierdzę ,że ja nie nalezę do tej grupy jednak chcę nakreślić dla czego tak to widzę.
Często analizuje komentarze pod artykułami różnych portali, i dominują w nich dwie tendencje.
Pierwsza jęczenie nad wszystkim i narzekanie na wszystko.
Duga bardziej złożona- nieumiejętność przyznania komuś racji ,więcej sprzeczanie się czasami nielogiczne bez argumentów " bo ja wiem i już".
Dla przykładu jeden z internautów wpisał ciekawy komentarz tyczący się wysokości składek emerytalnych, ilości ludzi pracujących i sum jakie się tego wszystkiego tyczą- logicznie w oparciu o statystki GUS zaraz pod spodem znajduje się komentarz ,który podważa analizy wysysając z palca ilości pracujących tak na "oko". Pytam po co wypowiadać się jak niema się wiedzy? Po fatygowałem się na stronę GUS z myślą "może faktycznie dane są wyssane z palca". I tu się zdziwiłem dane głównego twórcy komentarza są realne , więc w jakim celu jakiś kretyn podważa analizę powołując się na wartości wyssane z palca.
Drugi przypadek. Rozmowa o zarobkach.
Ogólna tendencja chwalenia się niskimi zarobkami tak jakieś 80% komentarzy. Wniosek jaki się nasuwa skoro większość tak pisze znaczy ,że tak jest w tej większej części ale obowiązkowo znajdzie się jakiś kretyn ,który musi napisać "dobrze wam tak ja zarabiam xxxx i wszyscy kogo znam wiec wy kitujecie i tak naprawdę jest bardzo dobrze bo mnie się dobrze wiedzie". Polskie skr@#@-stwo mnie jest dobrze tooo dobrze a reszta to tło.
Trzeci przypadek.
Komentarz do kobiety która będąc w ciąży w pracy jest olewana i wykorzystywana.
Pierwszy komentarz pod wypowiedzią oskarża dziewczynie ,że się nie przygotowała do ciąży i to jej sprawa. Pewnie to kolejny singiel ,który boi się dzieci . Rzecz w tym ,że o ile żyjemy w społeczeństwie i miło nam korzystać z dorobku społeczeństwa każdy bez wyjątku powinien szanować i w pełni wspierać ludzi którzy podejmują się trudności tworzenia następnego ogniwa społeczeństwa. To niby sprawa indywidualna ale czy się chce czy nie to dzieci te będą stanowiły kiedyś jak gdyby jeden wielki organizm.

CDN Obiad

A to komentarz jak znalazlem hehe

Wstaję rano, włączam moje japońskie radio, zakładam amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciągam niemieckie piwo. Siadam przed koreańskim komputerem i w szwajcarskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiadam do czeskiego samochodu i jadę do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu żarcia w hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam na włoskiej kanapie i szukam pracy w polskiej gazecie. Znowu nic... Zastanawiam się, dlaczego do cholery w Polsce nie ma pracy...

piątek, 18 stycznia 2013

Akt II Scena I

Akt II Scena I

Nowa sala.


Wylądowałem w nowej sali jedno osobowej.Pan Stanisław został sale dalej a szkoda bo fajnie raz na jakiś czas z kimś pogadać.
Od poniedziałku może zacznę chemie póki co niemal codziennie latam do laryngologa ale nic  z tego nie wynika. Jakieś coś z zatokami chyba jest ale nie wiem dokładnie  Pewnie znów o tydzień się wszystko przesunie.Zawsze mam jakieś problemy co za traf zawsze pod górkę nigdy z górki. Dzisiaj wyrwałem się na dwór przy okazji sąsiadowi kupiłem wodę ale mam wrażenie ,że te spacery na dobre mi nie wychodzą.
Taki mam widok za oknem





A tak w nisskiej rozdzielczości wygląda moja sala.
Swoją drogą już się jakoś oswoiłem ze szpitalem.

Właśnie nawiązałem kontakt z nową cywilizacją zaściankową. Po długotrwałych podchodach uruchomieniu procedur rozpoznawczo - radarowych wiem kto zamieszkuje południowe rubierze tego mrocznego przybytku. Dwie kobiety krasnoludów nader uśmiechnięte i radosne niczym nimfy w porannych promieniach słońca. Mają razem z 3 metry wzrostu są gadatliwe jak dwa pijane hobbity i głośne jak szarżujące gobliny :).
Imion nie znam w pełni ale poznam brzmiały chyba urk-uh i ereghur :P

Swoją drogą jestem w pojedynce niby sterylne celem izolacji przed wpływem światów zewnętrznych allle.....
mam kontakt z tymi krasnoludami i okna są nieszczelne.Gdy usiadłem do wieczerzy poczułem jak po mym boku zasuwa jakiś zefirek gdy wzrok bardziej skupiłem na przestrzeni przyokiennej poczułem delikatny przeciąg i zimnawe powietrze. Toż to namiastka izolacji :)

Dodatkowe wieści  Dawny ziomek z mego pokoju dzisiejszego wieczora namierzył mnie przez telefon wewnętrzny , hehe leży praktycznie za ścianą moich sąsiadek :)

czwartek, 17 stycznia 2013

Akt I Scena III

Dzionek rozpoczął się brutalną pobudką o 5:30.
Wparowała pielęgniarka podpinając pana Staszka pod różnego rodzaju substancje, spania już nie było bo jak zmrużyć zaspane oczęta jak nad głową tyle się dzieje.
Byłem na tomografii komputerowej i narazie cisza ,jutro może sie czegoś konkretnie dowiem. Póki co jedna pani po 21 dniach wyszła już do domu a drugi pan który przyszedł za nią do pokoju obok ma  już wkłucie centralne i zapowiedzianą chemie na jutro. A ja jak zwykle dalej jestem w lesie. Zawsze coś mi dolega jak idę do szpitala.
Ale są pewne plusy dostałem sporo żywności od wychodzącej sąsiadki.Zresztą robię się jak jakiś pasożyt własnie pożarłem zupkę gorący kubek nawet dobry a i na zakąskę mam paczkę delicji :) niech żyje dyplomacja!!
Zobaczymy co jutro wyżebram - zaczyna mi się to podobać:).
Z aktualnych wieści nic nowego mĄdrego nie napisze a jeśli spodziewa się ktoś ,że dalej będą głupoty to ma racje :)Znów pielęgniarka pytała czy był u nas stolec a My tu takiego nie znamy :P
A to są kopytka z serem No jakoś nie mogłem przełknąć.

środa, 16 stycznia 2013

Akt I Scena II

Dzień drugi

Dzień ciągnie się jak ciągutka o smaku kaszy gryczanej. Dlaczego gryczanej ano dla tego ,że doświadczyłem tego przykrego smaku na obiad.Ale jak człowiek głodny to poświęci swoje kubki smakowe celem zaspokojenia swych potrzeb głodowych.
Byłem u młodej :P pani laryngolog całkiem przyjemna , a jestem jak stały bywalec przynajmniej tak się czuję. Obsługa zna mnie już z widzenia -co mnie zresztą cieszy :) znaczy ,że jakoś utkwiłem im w pamięci.Raczej ze mną wszystko w porządku (chyba) ale czeka mnie jeszcze tomografia MÓZGU ,mój mózg jest najwyraźniej bezcenny :P nie no chodzi o zatoki ale mogę się do wartościować.
Zobaczymy co będzie jutro.
Aaa Pan Stanisław jest z Wielgomłynów i bardzo dobrze orientuje się w okolicach mnie znanych czyli Żytna,Maluszyna.



wtorek, 15 stycznia 2013

New beginning Akt I Scena I

Świętej wojny ciąg dalszy .Po drobnych problemach ,które z resztą dały mi możliwość przesiedzenia sylwestra w domu w końcu powróciłem do szpitala.
Jestem znów w małym pokoju z jeszcze nieznajomym Panem Stanisławem. Starszy jegomość o łagodnym usposobieniu. Dokucza mu gorączka a cierpi na białaczke zdiagnozowaną pod koniec 2012 roku. Eh wysyp  tych dziwnych przypadłości. Za ścianą leży pani , która miałem już okazje spotkać podczas poprzedniej delegacji w szpitalu. Jest już po przeszczepie ale chemie przechodziła straszliwie z reszta objawy jeszcze jej dokuczają. Z rozmowy dowiedziałem się ,że poprzedni pobyt mój na I piętrze był niezłą nagrodą dla pacjenta(chyba za dobre sprawowanie:P) I piętro jest częścią reprezentatywną. Tak że co by nie patrzeć udało mi się załapać na apartamenty. Obecnie pokoiki są nader skromne chociaż nie pustelnicze.
Jutro zapewne będzie ma obdukcja i analiza mej sytuacji. Ja ze swojej strony obiecuje pełną współprace z władzami tego ośrodka wczasowego.
Mam nadzieje ,że pozostałości po smarkach nie odwleką mój napitek chemiczny zbyt dużo. Swoją drogą po poprzedniej chemii nie wyleciały mi włosy ,sąsiadce z bocznego lokalu wyleciały niemal następnego dnia po dotarciu do domu hmm. Czyżby moc ma niczym Samsona tkwiła w mych pięknych puklach na ogromnej głowie?
Z najnowszych doniesień pragnę się pochwalić swoją nieprzeciętna sklerozą i rozpeplaniem - zapomniałem kubka jak i sztućców.Ale mam za to swój McGaywerowski nożyk i jakie cuda można nim zdziałać :)obecnie służy mi za nóż ,łyżkę i widelec a no i drapaczkę:)

Pierwszy dzień zlatuje dosyć szybko w sumie poza przybyciem tutaj nic wielkiego się nie wydarzyło. Ale żywot bez lapka w szpitalu jak ubogim jest.

Zatem życzę miłych snów jeśli ktokolwiek w ogóle to przeczyta a tekst ten nie poleci w mrok eteru netowego.

Ps. Zżarłem już herbatnik biszkoptowe niebawem zabiorę się za rezerwy.