poniedziałek, 15 kwietnia 2013

DOM!?

DOM DOM DOM DOM DOM!!!

W środę dowiem się czy idę do domu czy to szpitala górniczego tfu mam nadzieje że dom to będzie mój jedyny cel bo po górniczym nie spodziewam się niczego pozytywnego. A już na pewno nie tego ,że mnie tam wyleczą biorąc pod uwagę fakt, że leki które tu dostaje nie dostane na pewno tam ze względu na cenę  Mam nadzieje że będę mógł leczyć się w domu. Póki co jak chodzę to czuje słabe płuca ale bycząc się jest ok.
Uff ale mnie to z motywowało do zdrowienia.
Zapalenie płuc powoli się cofa a parametry po przeszczepie w końcu poszybowały w górę.
Teraz muszę tylko po torturować sąsiadów gadaniem póki z nimi siedzę.

A dzisiaj dodatkowo robię za pilota troszkę może łysawego ale aerodynamika jak najbardziej wskazana.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nuda

W końcu nadszedł dzień kiedy nic się nie dzieje. Ale nie chodzi mi o niedziele i kleisty powolny dzień a o organizm ,która poza totalny gigantycznym rozleniwieniu   za nadto nie szwankuje.
Obecnie  jestem w pokoju 3-osobowym z 2 panami. Spoko można pogadać tyle ,że śpiochy nad ranem.
Apetyt mi wrócił chociaż jedzenie tutejsze mi już nie podchodzi. Na szczęście mam wsparcie rodzinki. Trzeba wrócić 10 straconych kilosów. No i doprowadzić płuca do względnego użytku w końcu na wiosnę miałem zacząć biegać.
Oj nudy dzisiaj w tv zwierzątka co tu robić.

sobota, 13 kwietnia 2013

Im back!

Byłem na Ligocie.
Ufff jedyny pozytywny aspekt przebywania tam to sen. Mogłem spać od wieczora aż do 6 z małymi wyjątkami kiedy to o 23 podczas głębokiego snu wtargnęła pielęgniarka niosąc pigułę. Zero tv zero czegokolwiek no chyba ,że udał bym się na salę 6 osobową i przebywał w pierdach i oparach różnych ludzkich przypadłości.
Zabawna sprawa bo pewnego ranka kiedy byłem znużony już tą szarością i nudą , przeczytałem wszelakie pisma jakie przy sobie miałem i zasiadłem do jedzenia. Za oknem był las mieszany ale póki co niestety szary i wydawał się pusty. Siadłem popatrzyłem smętnie za okno i powiedziałem sobie pod nosem "Panie Boże daj mi tu jakiegoś ptaszka ,żeby troszkę pofruwał za oknem" , minęła minuta ptaszka nie widać ,znużony więc wstaje i co widz?!za oknem zobaczyłem 3 sarny i 2 zające a parę minut później 2 dziki.I co o tym myśleć?:)
Ogólnie Ligote nie polecam gigant pielęgniarki względnie się starają lekarze niby też ale jakoś tak rzeźniczo. Duże korytarze wszyscy łażą tacy nadęci i zgorzkniali.
Idziesz do kibla są dwie kabiny więc pukasz nooo cisza otwierasz drzwi a tam jakiś dziadek ciśnie pachnistego klocka :o co kurde nie może powiedzieć zajęte? czy tak cisnął ,że mu tchu brakło - porażka.
Albo 12 h bez jedzenia bo badanie miało być rano ale coś tam i w końcu wyszło w południe a ja już wpieprzam ligninę z głodu ale kogo to obchodzi bo na pewno nie lekarza.
Albo kolejne fopa daje lekarstwo ,które trzeba mi przygotować przychodzi pielęgniarka "a na ile to rozrobić?" no kruca przecie jest instrukcja.

Jestem z powrotem w Katowicach uff tu jest cywilizacja i lekarstwa a nie jak tam biseptol i heviran.
Teraz tylko dojść do zdrowia i do domu huraaaaaaa!!! tylko nie wiem kiedy.

środa, 10 kwietnia 2013

I tak parę dni.......

I znów minęło parę dni. Nie rozdrabniam się na każdy dzień z rzędu bo było by nudno i smętnie.
Jutro jadę na 2 może 3 dni zależy jak liczyć na Ligotę będą mi robić brachioskopie  czy cholera wie jak się to zwie nie chce mi się sprawdzać. Tak czy siak jadę na delegacje.
W szpitalu schudłem prawie 10 kg. Wiwat żywność. Nie no aż tak tragicznie z jedzeniem nie jest. Ale po samym przeszczepie powinienem być w domu to jakieś półtora tygodnia temu , kiedy ważyłem 79 kg , a w domu pomimo braku apetytu na pewno coś by się podjadło. A tu co podjesz jak wszystko nijakie . Kasze gryczana ,pulpeta czy ruskie pierogi. Swoja drogą polecam połknąć ruski pieróg jak śluzówka w gardle zniknęła po chemii jest ci mdło to jak połykanie super miękkiej plasteliny . I jak nie gubić kg co gorsza z powodu leków dostawałem leki na sikanie. I o ile starałem się pić to drugie tyle wysikiwałem. A już kwintesencja radości sikania to pobudka w środku nocy przy trudnościach ze snem.
KACI!!
Na szczęście gorączki już niema. Na płucach niby lepiej osłuchowo chociaż po spacerkach oddech mi się jeszcze gubi a osłabienie robi swoje.
Na szczęście ostatnimi czasy rodzinka zasiliła mnie w swojski rosołek który troszkę mi dźwiga żołądek no i chlebek nie foremkowy na który już nie mogę zerkać a który jest tu notorycznie podawany rano i wieczorem.Taka bezsmakowa klucha.
Nie wiem ile czasu tu jeszcze będę ale ledwo już siedzę. Gdzie ja już nie siedziałem chyba tylko na tv pod sufitem. Co tu robić spać się nie chcę ino lenistwa się nabiera.

Dzisiaj mnie badali azjaci tzn azjata i azjatka .Jestem chyba jakimś dziwnym przypadkiem bo lubią mnie badać naukowo. Jak królika.

Trochę się obawiam tej Ligoty tzn tutaj już wszystko znam i lekarze wiedzą co mi podać i jak działa nie specjalnie się szczypiąc z kosztami. A tam mogę być kolejnym królikiem do obserwacji i zabawy. Ciekawe jakie jedzenie na jakiej sali. Widziałem 6 osobowe ciasne.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Płucko puckowi nie równe

Jutro jadę na Ligote. Specjalista ma się odnieść do moich płuc. Wyjazd koło 9 ciekawe ile czasu to zajmie i może coś się wreszcie ruszy.
A jestem już na granicy zmęczony ciągłym kaszlem, brakiem snu, nerwami i przede wszystkim tęsknotą.

środa, 3 kwietnia 2013

Czas cóż to jest

Kompletnie zagubiłem się w czasoprzestrzeni. Dokładnie dzisiaj dowiedziałem się ,że dzisiaj jest 3 kwietnia ale lepiej później niż wcale.
Z tego miejsca chciałem złożyć życzenia na jutro Gathowi ,i na wczorajAni no i oczywiście żoneczce kochanej Basiuni.

Dzisiaj byłem na TK raptem 500 m od tego budynku , oczywiście karetką.
Pierwszy raz w życiu ,nigdy wcześniej nie czułem się tak słaby i zależny od osób trzecich.
Niby oki jak człowiek leży na łóżku czy udaje się do wc. Ale jak przyszło przejść 25 m do windy to przy moim zapaleniu był to triatlon z biegiem przez pustyni Sahary , co gorsza obowiązkowa maska która nadzwyczaj ogranicza możliwość wdechu.
I tak ledwo dotarłem do windy sapiąc jak parowiec w osłonie 3 ratowników , zjechaliśmy na parter i czekamy , aż kierowca wymanewruje karetkę.
Powiewy zimna być może dla mnie nie zdrowe ale nader przyjemne pobudzały mnie i ułatwiały oddech.
Na tomografii wdrapaliśmy się po schodach ,cholernie śliskich tym bardziej ,że miałem na nogach jedynie papucie owinięte w worki a w koło śnieg.
Na górze wzięli mnie na wózek i podpieli pod próżnie :P No dosłownie ciągne nosem a tu tlenu niet wręcz przeciwnie tlen leci ale ze mnie hehe. Okazało się ,że coś było z knocone z rurkami.
Pożniej tomografia i na oddział.
A tam relaks. Teraz pytanie co tam wyszlo na tej tomografii.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Efekt motyla

Nie wiem jaki jest dzień ani która godzina. Dla mnie czas się zatrzymał. Zamknął sie do gabarytów pudełka 40x45 które wisi na ścianie i czasami wyświetla obrazki.
Nie chce mi się poprawiać byków w tekscie ,który zresztą wymęczę jak żaden wcześniej.

Ale o co biega?

Jestem głęboko w studniii (oryginalnie miało być w dupie ale pomyślałem ,ze jeszcze Małgosia przeczyta albo zacny Jaś).
Na samym dnie. Studnia jest wyschnięta usunięte są osady kamienie. Na samym środku jest moje wyrko owinięte w błekitne barwy szpitalne. Na ścianie mikro tv ale ze względów na głębokość studni obrazki w tv przelatują jak przez sito .Odbieram tylko stacje TV kret Tv belzebub(w końcu ten nadaje od dołu) i tv reszta.
Jestem praktycznie bez okien. Jak to w studnie wszystkie zasłonięte roletami.

Codziennie kładę się spać udaje ,że spię i udaje ,że nie świruje.
I tak od czasu apokalipsy św. Jana,która dla mnie przypadł jakiś czas temu (nie wiem nie liczyłem).
                               

O   I   O   M
do nie dawna dla mnie głęboki kosmos wypełniony tajemniczą ciemną materią i zakrzywieniami czasoprzestrzeni.
Dzisiaj dla mnie to cios psioniczny w mózg.
Ale tak bywa gdy człowiek z minuty na minute dowiaduje się ,że niema zmiłuj lecisz na OIOM.

Po całej chemii ,która na ten moment wydaje sie zaledwie małym orzeszkiem na drodze walca, przeszczep to zaledwie orzeszek kokosowy dobrze wysuszony.
Moje problemy rozpoczeły się od tzw. saturacji na poziomie 81.
Cholera wie co to jest chociaż cholera też moze nie wiedzieć , dodam tylko ze norma i standardem powinno byc około 100.
Ja miałem 81 z tlenem co sztucznie powinno podnieść parametr. Tego wieczoru dowiedziałem się i to w sumie jakies 30 przed przyjazdem karetki ,że ide na OIOM a że niestety ten należący do tego kompleksu w którym się leczę jest przepełniony zapakowany i wysłany zostałem jak towar eksportowy do Bytomia.
NIe powiem ekipa w karetce nadzwyczajna. Pomimo stresu jak powinien mi towarzyszyć pośmialiśmy sie przez cała drogę. W Bytomiu kazano mi sie kulturalnie rozłożyć na noszach co uczyniłem i wpakowaliśmy sie w gigantyczne acz puste korytarze tamtego molocha. Najpierw szukaliśmy windy na 3 pietro bo ta która zwykle była w użytku akurat nie działała. Po jakimś czasie zabawnej jazy trafiliśmy do windy , która pamieta chyba jeszcze wojne. Ta ze zgrzytami wyciągneła nas na górę no i wio szukamy oiomu.
Swoją drogą kaczka przyjacielem faceta jest i nawet nie gryzie.

Zanim dojechaliśmy na oiom pośmigaliśmy po korytarzach , ja oczywiscie nie świadom całości bo było to dla mnie cos nowego z pełną kulturką każdemu mówiłem "dobrywieczor" co mogło wydawać się w sumie dziwne w końcu gostek leci na oiom.
Tak samo uczyniłem na OIOM-ie dodając ,że mają bardzo duży fajny monitor co chyba automatycznie skreśliło mnie z listy pacjentów.Na miejscu okazało się,że nie zostane przyjęty bo mój stan tego nie wymaga,chociaż sala izolowana już była dla mnie gotowa.Ja się ucieszyłem chociaż myśli zaczeły mi krążyć to o co cholera biega, a może znajdą gdzie indziej oddział w Pcinie dolnym i mnie tam wywiozą.

Na moje szczeście wróciliśmy do Katowic a kierowca karetki dla uprzyjemnienia mi jazdy włączył nawet sygnał.
Tutaj już nic nie zmieniali zapakowali mnie do pokoju i zaczeli kłuć.
Musieli pobrać krew z tętnicy. Niby najłatwiej w okolicach wiązadła tiaaaa. W sumie  miałem z 12 prób plus jedna z ręki. Cały problem polega na tym ,że trzeba wbić igłe a potem wymanewrować ją tak żeby trafić.Siniaki mam do tej pory a mineło już prawie 2 tygodnie.
Gdy porobili wszystko co mogli co chcieli i co sprawiało im przyjemność dostałem mega zestawy kroplówek.
I tak sobie je podpijałem przez parę następnych dni. Na koniec dowiedziałem się ,że mam zapalenie płuc a przy mojej zerowej odporności to tak jakby płuca przypiec sobie na patelni i zjesc z pieprzem i solą.

Nie chce mi się więcej pisać bo dużo by trzeba detali i faktów do rzucić.
Efekt jest taki ,że pomimo wzrostu wszelkich parametrów obronnych mego organizmu mam nadal zapalenie płuc ,nie chce mi się jeść i dokuczają mi gorączki.
Ide spać może tym razem mi sie uda.



czwartek, 21 marca 2013

17.............

Wykańczają już mnie nocki albo gorączka albo kaszel i to jaki kaszel jakbym ocean odkasływał.
Zadziwiające jest to ,że pomimo limitowania jedzenia przytyłem od wczoraj 2 kg fakt ,że trochę wypiłem ale pomimo tego jednak sporo.

Jak mi przejdzie kaszel to reszta też zniknie tak coś czuje.

Dni jakie tu ostatnio spędzam są nader nudne i niczym się nie wyróżniające.
Dlatego do pisania tak niewiele.
Chyba będę miał dzisiaj znów RTG płuc. Ciekaw jestem czy wszystkim to idzie tak pod górkę jak mnie. Same problemu a to katar a to kaszel a to gorączki a to srączki niech mi jeszcze druga głowa urośnie i bedzie miodzio.Kurde nic ino se w łeb strzelić.

środa, 20 marca 2013

16

Marna nocka. Od 20 już bylo coś nie teges. Później na zmianę raz gorączka 38,7 raz 39,7 w środku nocy poszybowała nawet do 40. Zarąbiste nocki opiłem się wody z sokiem za to dzięki czemu pewnie wyrównałem balans wody w organizmie. Oby do poniedziałku wtedy powinno być już tylko lepiej.
Dodatkowo pojawił się bardziej upierdliwy kaszel i nie wiem ale mam dziwne przeświadczenie ,że gorączki i cało kształt wiążą się z nim.Zobaczymy co przyniesie reszta dnia.
A wczoraj zrobili mi RTG płuc i nieby wszystko ok. ale fajne bo jako ,że nie moge wychodzić z oddziału cały ten toporny RTG przyjechał do mnie. W sumie nie był większy od wózka spacerówki.

wtorek, 19 marca 2013

15..dzisiaj historiA

Wczoraj późno poszedłem spać.Najpierw nie mogłem zasnąć później pojawiła się gorączka 38,6 a gdy już zasnąłem obudziłem się przed 4 z gorączką 39,2.
Tak że miałem noc w tropikach.
Ale jest jeden plus. Obejrzałym nadzwyczajny program ,zresztą nie bez powodu ulokowano go po północy na tvp info.
Filmik przypomniał mi kim byli i są szwaby.
Dlaczego naród ,który już wielokrotnie udowodnił,że nie może współistnieć z sąsiadami ponownie trzęsie Europą i ma się za lepszych.
Dla przypomnienia niemieckie wieprze wparowały do naszego kraju raptem 74 lata temu. Mordowali gwałcili chełpiąc się aryjskim pochodzeniem.Z wyjątkową radością mordowali polaków. Bez względu czy były to malutki dzieci jeszcze nie świadome co się dzieje czy starszyzna niestanowica dla nich zagrożenia.
W programie widziałem staruszki ,które podczas niemieckiej okupacji widziały jaki ich rodziny bracia ,siostry ,rodzice byli żywcem paleni ku radości szwabów.
Pytam jakie zagrożenie dla fryców stanowiły te dzieci. Co moralność i rozum przez 74 lata się zmienił? wtedy byli głusi i ślepi?.
Minęło trochę czasu od upadku( jak to ładnie jest zawsze ujęte) hitlerowców albo nazistów wygodna wersja apolityczna(w końcu wszyscy hitlerowcy wyparowali o dziwo z niemiec) , a niemieckie miernoty znów robią za mędrców europy.Gdzie są konsekwencje ich działań. Przecież taka pani Merkel ma na tyle lat ,że zapewne jeszcze jej tatuś uczestniczył w kampanii wrześniowej. To nie jest odległa przeszłość.
A świat zapomniał. Musisz być tolerancyjny. Niechęć do niemca wrzuca cię do worka z najgorszą formą nacjonalizmu. A ciekaw jestem jaki stosunek niemcy mają do nas=zapewne nas uwielbiają co w naszej historii niejednokrotnie już pokazali.Inna kwestią jest czemu to narody słowiańskie nigdy nie niszczyły i nie najeżdżały zachód. W mediach pewnie w imię politycznej poprawności będą nam w mawiać ,że niemiec to nasz doby sąsiad. Ale jak ma się do tego odnieść 85 letnia staruszka która widziała niemców w najlepszym wydaniu.



poniedziałek, 18 marca 2013

14

Wczorajszy dzien był beznadziejny.Nawet więcej totalnie beznadziejny. Cały czas coś mi dolegało jak nie mdłości to głod . Co lepsze gdy juz się przełamałem do zjedzenia i coś połknołem odzywał się żołądek który kręcił niemiłosiernie domagając sie więcej wywołując przy tym efekt mdłości.Szkoda słow.
Teraz leże w ciemnościach bo od 4 nie moge spać ,tak jest jak śpi się nniemal cały dzień.A z samego rana po ćmoku zdążyłem potrzaskać talerzyk :)
Swoja drogą najlepszy sposób na głod to sok z truskawek. Żołądek da się nabrać ,że to niby pieczeń.

Gratuluje staruszkowi 61 urodzin dużo zdrówka życze.

Mam pytanie dlaczego ludzie są tacy wrogo naładowani przez swoje krótkie życie. Kurde tak mało czasu mamy na tej planecie,nie wiadomo co komu jest pisane jutro naprawde szkoda tego czasu na złość. A co będzie jeśli osoba na którą jesteś zły jutro "zemrze"? a człowiek pozostanie w pamięci ze złością i niechęcią. To chcemy mieć we wspomnieniach ? Powodowane dumą i złością?
Ehh taak mało czasu..........


Ale mi się przypomniało. Pamiętam jak nie tak dawno poprzedniego lata gdy słoneczko przyjemnie grzało i delikatnie dmuchał zefirek z rodzinką zrobiliśmy spacerek po wiosce zrywając dla smaku jabłka niektóre totalne psiaki a niektóre super smaczne hmmm.
Musimy to powtórzyć prawdziwe wiejskie lato.

niedziela, 17 marca 2013

13......+

Poniedziałek czas zacząć. Oby był lepszy niż poprzednie dni.

Od wczorajszego wieczoru wyjątkowo dobrze mi się śpi. Wczoraj co prawda zaliczyłem bujnego pawia hehe ale po wszystkim gdy wyciągnąłem się na materacu poczułem niemal że nirvane :) głowa przestała boleć jak ręką odjął żołądek przestał sie wyrywać jak do maratonu i zmęczenie nie dawało w kość. NIRVANA i jaki spokój ponad godzina spania i leżenia w błogości :)

Gdy wstałem czaiłem sie na łazienkę. Moje sąsiadki przez dobrą godzinę oblegały ją na zmianę.Ale jak już wlazłem to na upartego nie wychodziłem przez dobre 30 minut :).


12.... ... .. . .

O czym pisać............ nie wiem.
Niedziela.
W każdym szpitalu to moment zakrzywienia czasoprzestrzeni. Czas stoi w miejscu bez względu na wymyślne zajęcia jakie człowiek próbuje sobie stworzyć.

Obudziłem się po 4 po wczorajszym leżakowaniu byłem już wyspany. O dziwo dobrze się czułem choć nieco otumaniony. Apetytu całkowity brak zresztą to samo jeśli chodzi o substancje  płynne. 
Ciekawe ile tu jeszcze posiedzę.


sobota, 16 marca 2013

11....a.d.

Jedna wielka porażka.
Od rana spałem ,cały czas spałem zmieniano mi tylko kroplówki.Samopoczucie super fatalne. Gorączka ,ból głowy kompletny brak łaknienia .
Nie spodziewałem się ,że moge się tak czuć. Co gorsza poza mdłościami doszedł krwotok z nosa zatamowany ale rozdęcie w nosie pozostawało.
Wieczorem odżyłem ,może to wina płytek krwi jakie dostałem parę godzin temu a może nocny tryb mi się w końcu włączył.

piątek, 15 marca 2013

10...wiek

Jestem już po przeszczepie . Hop śup i tralala.
Całość nie jest taka mroczna jak się wydaje oczywiście mowa o przeszczepie autologicznym znaczy moim własnym.

W moim przypadku po tej całej mniej przyjemnej chemii samo podanie przeszczepu - podobno o lekko kwaskowatym smaku,nie wiem skąd to wiedzą pielęgniarki  :o -przebiegło ekspresowo. Cztery woreczki zupki pomidorowej.
Przy ostatniej niestandardowo ,jak zwykle muszę się czymś wyróżnić, dostałem gorączki tylko 38 ale to pikuś ,kroplówa załatwiła sprawę chociaż swoje się wypociłem. Trochę jestem śnięty po całym zabiegu ale to podobno normalne.
Teraz tylko zastrzyki na wzrost WBC i czekam aż wszystko urośnie czyli to i tamto :P.


środa, 13 marca 2013

9,,,rok

Wczoraj nie dałem już rady.Od 5 rano lali we mnie do 17.Nic nie jadłem ledwo piłem.Jako bonus dopadł mnie ból głowy od zatok ,które podobno mam zrobione nie pomógł nawet ketonal.
Co gorsza tak mi żołądek ścisnęło ,że ledwo dobiegłem do ubikacji gdzie przyozdobiłem klozet pięknym pawiem. Porażka!
Jeszcze parę takich dni a padnę trupem.
Jeść się chce burczy w brzuchu niemiłosiernie ale co z tego jeśli na widok jedzenia dostaje człowiek wstrząsu niemal że.

Miałem fajny sen. Żoneczka mi się śniła.Byliśmy na jakiejś farmie były jabłka,słoma,stodoła i my. Pierwsze spotkanie ludzi którzy się od dawna znają ,ciepłe uśmiechy i niesamowita radość trzymania za rękę.Dobry sen.

Oby mnie głowa nie rozbolała.................



Póki co pełen sukces . Chemia co prawda ma lać się 8 h ale zjadłem małe co nieco obiadu. O ile żołądek nie zastrajkuje to jest dobrze.
Chodzi za mną zapiekanka z cebulką i pieczarkami aaalbo stek :D allbo rosołek wołowy z gotowanym mięskiem wołowym.
To dobre znaki ,że myślę o jedzeniu - fakt ,że o zakazanym ale jednak o jedzeniu.
Mmmm zapiekane-czka chrupiąca pachnąca z chrupiącą cebulką i ketchupik oj wiele bym dał za taki solidny kęs.
Idę pomęczyć zupkę :P

8... rok

Tyle lat już tu siedzę a za oknem ni centymetr słońca. Mordor jakich mało tylko orki niech za oknem harcują to będzie już komplet.
Dzisiaj nadzwyczaj wcześnie bo o 5 rano podłączono mi kroplówe najpierw malutką gra wstępna:P a później krowę olbrzymkę ,której dopić nie mogłem przez 2 godziny i trochę.
Jest godzina 11:30 a przede mną jeszcze kawałek worka i 2 pomniejsze butle. Gdzie to się wszystko mieści ?:o
Jutro jeszcze dawka innej chemii i od piątku przeszczep 4 worki mnie samego zafoliowanego.
Niestety po 3 dniach nawadniania odeszła mi wena do wszystkiego. Nie chcę mi się ani grafikować ani pisać nic na blogu. Może od piątku będzie lepiej.
Dodatkowo jestem torturowany przez pielęgniarki substancją "wspomagającą" oddawanie moczu. Tak ,że na godzinę z 6 razy zasówam jak staruszek z tą całą instalacją do wc .

W tej chwili aby nie wysilać za nadto swego skromnego umysłu wpatruje się w komin watykański. Ale czad.

wtorek, 12 marca 2013

7...............

Rok 7 mego zesłania.
Dni stają się coraz dłuższe a ja pochłaniam płyny jak gąbka.
Nie będę tu marudził chciałem tylko zaznaczyć iż areszt miesięczny był by bardziej komfortowy a niżeli przebywanie na oddziale zamkniętym z tym całym toksycznym ustrojstwem.

Byle do piątku.

Niestety nie jestem ostatnio nazbyt twórczy to i nic ciekawego tutaj nie zamieszczę.

poniedziałek, 11 marca 2013

6...............

I noc minęła.
Dzisiaj od rana chemia na dwie rurki
Jestem jak rurociąg wajmalski czy cholera wie jak się to zwie.

Na powyższej fotce widzimy osobnika z gatunku andurtus piernikus ,który jak sugeruje jego postawa zadowolony jest z opróżnienia jelita cienkiego. Gatunek ten po każdej sesji toi toi urządza taniec przy rurze co również można wyłowić na powyższym zdjęciu.

Jeszcze 2 dni chemii. Szczerze to mam już dość tego pompowania.Sam widok tych worków przyprawia mnie o mdłości. Wieczorem wychodzi efekt przepełnienia i coś czuję , że znów kolacji nie będę jadł.Porównać to mogę do upicia się bez efektu tańca węża ale z całą resztą łącznie z mdłościami tuż przed wydobyciem się na łono natury pięknego zacnego pawia.Byle do czwartku.


niedziela, 10 marca 2013

5...................

Kolejny bezproduktywny dzień.
Kolejna chemia już płynie.
Jeszcze tylko 3 dni i po chemii. Włosy jeszcze trzymają się na dyńce i może tak zostanie. Nie specjalnie uśmiecha mi się znów być podobnym do Kojaka albo Misia z komedyji o tym samym tytule.
Cóż tu pisać ciekawego siedząc cały dzień w pokoju 2,5 x 3 m. Mam sąsiadkę o której już wspominałem i sąsiada który nie wychodzi z łóżka i pielęgniarki muszą cały czas koło niego latać.
Dostaje jeszcze jakieś coś na wątrobę ,cholera pchają tego we mnie że szok. Niedługo będę jak toksyczna beczka przepełniona chemikaliami.
Lepiej pewnie mnie farmaceutycznie wykastrują haha wniosek sie nasuwa następujący. Każdemu zboczkowi powinni aplikować chemie przez tydzień co by go pozbawić możliwości rozmnażania.

AAA idę na 4 pancernych

Paskudny dzień. Nic mi się nie chce. Zaczął mnie męczyć kaszel ,pani doktor obejrzała mnie i póki co nic nie wykryła może to od chemii i płukania ust tymi specyfikami jakie mi dostarczyli.

Idę dalej się lenić ale nienawidzę się lenić!!!
Brak rodzinki chyba odbija się na psychice.

Dobra dziennik Matowski wypełniony dobranoc wszystkim z Dąbrowy ,Sosnowca,Maluszyna,Kątów no i oczywiście z Wiednia :)

Godzina 21 sąsiada zabrali na OIOM miał problemy z oddychaniem i ogólnie z funkcjonowaniem. Dziwnie być przy tym.
Mnie trochę chwyciła chemia i niby coś bym zjadł ale nie to co przynieśli na razie jestem na gorzkiej herbacie.Jutro może poproszę rodziców o jakąś dostawę.

sobota, 9 marca 2013

4.....................

Musze mniej siedzieć przed kompem. Wczoraj solidnie rozbolała mnie głowa skończyło się na kroplówce przeciwbólowej.
Dzisiaj nie narzekam nic nie boli. Trochę mi się nos przytyka. Trzeba papkę i przepchać. Albo gumową przepychacz-kę.
Z nudów oglądam bajki na jedynej dobrze odbierającej stacji na razie zaliczyłem Dore a teraz Pande. Zobaczymy co dzień przyniesie.
Mam nadzieje ,że nowa chemia nie da mi kopa.


Wypiłem już 5 butli jestem napompowany jak piłka plażowa. Póki co nic mi nie jest ale coś czuje ,że kudełki niebawem mi wylecą. W sumie dziwnym by było jakby nie wypadły. Od razu mi się skojarzyło wypadanie włosów ze składowiskiem radioaktywnym :) ciekawe czemu.
Weekendy są nudne ale czego się tu spodziewać. A no i mógł bym robić za pompkę strażacką tylko jakbym gasił pożar mógł bym przypalić pompkę hahaha.

Kolacja jak zwykle obfita chlebek i bułka z dżemem wiśniowym co gorsza katuje się programami kulinarnymi mam tendencje sadomasochistyczne najwyraźniej.
Chemia póki co nie daje w kość oby tak do środy dało się żyć.

piątek, 8 marca 2013

3.....................

Dzisiaj zacząłem chemie ,najpierw przygotowawcza a od jutra spirytus i denaturat prosto w żyłę więc przez najbliższe dni będę notorycznie na fazie. Zastrzegam sobie od razu ,że cokolwiek zrobię bądź powiem od tej chwili może wynikać nie z mojej logicznej logiki :P a z chemicznego odlotu :). O już zaczyna się faza jako ,że oglądam profesora Miodka co było by nie do pomyślenia jeszcze parę lat do tyłu. A może to nie Miodek a halucynacje haha.Jeśli tak to liczyłem na lepsze wizje ,coś ale tańce go go albo cokolwiek bardziej pociągającego :) Odezwę się wieczorem jak będę w stanie. OOOO miodek zmienił się w orła :o alle jazdaaaaaaa!!

To jest moja flacha ze złej perspektywy ale wynika to z mojego lenistwa.

Dzisiaj zaliczyłem 3 duże i 2 małe flaszki mam nadzieje ,że te następne też tak lekko przyjmę. Zapasy mi się kończą zmieniłem się w utylizator pożywienia.
Może kawusie?




środa, 6 marca 2013

2.....................

Kolejny dzień się rozpoczyna.
Wstałem o 5:31 wiadomo standardowo pobrane wymazy uryna:P itp. Wczoraj wciągnął mnie 3ds max siedziałem do północy przy okazji korzystając przez chwile z darmowego transferu. Dzisiaj kontynuowałem od samiutkiego rana. Swoja drogą przy okazji z aktualizowałem WoT bo oczywiście aktualizacja pojawiła się dokładnie tego dnia gdy odłączyłem się od stałego łącza przechodząc na limitowany transfer >:{ . Ale spoko wszystko pod kontrolą.
Czekam na lekarza i wieści o rurce ,którą maja mi podczepić jak kiedyś prawie pod pikawkę.
Wszystkie pielęgniarki powtarzają ,że wiosna na dworze :) wyszło by się...



To moje wisienki o poranku

Jestem w nowej sali. Do mojej starej wprowadził się starszy jegomość.
Pani doktoł ,która zresztą śpiewa w chórze hehe :) (czego się człowiek nie dowie leżąc na wyrku podczas instalacji centralnej obwodnicy :P ), zainstalowała mi centralne rurki. O dziwo mniej nieprzyjemne uczucie niż poprzednim razem. Może to wynikać z faktu ,że rurki są mniejsze a i dodatkowo co kobitka to kobitka , więcej delikatności niż facet.

Napisałem się jak głupi i niestety komputer mi sie zwiesił.
Nie powtórzę wszystkiego. Strasznie gorąco w pokojach chyba zacznę chodzić toples . Dobrze że mam tutaj 3ds maxa inaczej bym się zanudził. Niestety tv w moim nowym pokoju nie odbiera zbyt dobrze co zmusza mnie do siedzenia przy komputerze eh co za chamstwo ,chaaamstwo i warcholstwo !!! hehe. A i odkryłem spaloną żarówkę w lampce nocnej toteż siedzę po ciemku jak w jaskini homo erectus , niedługo zacznę rysować mamuty na ścianie a krzesła i łyżeczki zorbie sobie pikę.

1..............

Zaczynam maraton ok. 30 dniowy.
Zastanawiałem się po co ja to wszystko pisze. Wniosek jaki mi przyszedł do głowy brzmi następująco - po nico :P błysnąłem intelektem :) może po to aby pamiętać każdy dzień jaki spędziłem w szpitalu a może żeby kiedyś pochwalić się dzieciom jakie wypociny pisałem :) o ile internet nie zostanie skasowany :P.





Tym razem wszystko poleci z górki. Jutro będę miał centralne a pojutrze chemia chemia chemia chemia chemia chemia potem dzień przerwy na piwko i komóry chlup. A potem bania u cygana aż do raaanaaaa. Sąsiadkę mam starsza babeczkę ,która miałem okazje już spotkać przy moim poprzednim pobycie.

AA i to są fotki słabiutkie bo kabla od zasilania mi brakło:).
Musze fanty pozjadać do chemii bo później nie będę miał ochoty pewnie :)
zaraz walne kawusie  iiiii 3ds max!!

wtorek, 5 lutego 2013

Brakujący dzień

Wczoraj miałem zabieg nie wiem co gdzie i jak dostałem połowę niebieskiej pigułki potem wbili mi igłę w łapę i odfrunąłem . Obecnie wyglądam tak
Hehe w sumie zmian niema opuchlizna zdeczka po lewej stronie. Obudziłem się po wszystkim i liczyłem ,że będę mógł wstać pochodzić itp. a tu nie zakaz. Musiałem cały dzień leżeć w wyrku na sali 6-cio osobowej i zerkać w sufit. Plus taki że nie daleko na ścianie wisiał zegar wiec co mniej więcej półtora godziny z mordęgą zerkałem na niego. I tak od 13 jak się obudziłem do 4 rano jak się po raz enty obudziłem. Oj to była dla mnie kara takie leżenie bez celu niemal że gnicie. Oczy czułem ,że zapadają mi się od usilnego spania(aby czas jakoś zleciał)Co gorsza jest 6 rano a mnie głowa boli od przeleżenia hehe . Szczęście ,że wrócili mnie do mojego pokoju do cywilizacji:P
Wczoraj zachciało mi się zadzwonić i skontaktować ze światem pod wieczór więc w chwili nieobecności pielęgniarki czmychnąłem do wc a potem śmigiem do swojej pojedynki. Niestety misja bez efektu sala została zamknięta na klucz, z racji mego dobytku jaki tu zostawiłem. Pomyślałem co rzadko mi się zdarza a zapytam tą Panią co siedzi przy biurku czy łaskawie otworzyła by mi wrota mej izby. Efekt był taki ,że prawie za ucho zostałem odprowadzony do sali zbiorczej.
Najzabawniejsze w tym wszystkim to to ,że choć raz oficjalnie człowiek może nago polatać po szpitalu hehehe .Kazano się rozebrać wrzucić na siebie taki ni to ręcznik ni płachta na byka i wio na sale operacyjną. Tam same kobiety to ja- a co niech se popatrza :P nie no żart, fakt jest taki ,że na sali odebrano mi ta płachtę choć dzielnie o nią walczyłem. Niestety pigułka gwałtu zaczęła działać to i sił na tyle nie było co potem się działo to tylko tamte babki wiedzą:P
Teraz siedzę i czekam może czegoś sie dowiem bo niestety wczoraj nikt mnie niczym nie oświecił.
O a tu wyglądam jakby mi piersi urosły :P
A najgorszy to ten wenflon cholernie upierdliwy i boleśnie zamontowany.

No i wyjście. Dużo szumu o nic.
Przewlekłe zapalenie zatok itp opierając się o tomografie komputerową okazało się czymś nie groźnym. Fakt jakiś mały torbiel poszedł do badania i 2 szwy mam jak jakiś rambo ale nic więcej , coś czuje ,że nie potrzebnie przesunięto ten autoprzeszczep. Teraz o ile się dobrze dogadam z pielęgniarką kolejny termin pobytu to za jakieś 3 tygodnie jak dobrze pójdzie(tyle się czeka na wyniki histopatologiczne ciekawe czy dobrze to napisałem). I mam nadzieje ,że to będzie ostatni raz.Pozdrawiam Wszystkich anemików tego globu iiii nie tylko :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Laryngologia

Oto ja - przemielony wymemłany ulizany jeszcze nie pocięty.
Nie wiem czemu ale ostatnio bardzo dużo radości daje mi słońce ,które przebija się miedzy chmurami. Człowiek smętu zmierza do umysłowego odmętu.Chce na wieś.

Dzisiaj zawitałem na oddziale laryngologii.

Jestem sam w małym pomieszczeniu wysokim chyba na 5 m. Niema tu telewizora. Z okna widać oddział hematologii
Troszkę tu dziwnie . Standardy nieznacznie się różnią od oddziału hematologii.
Dzisiaj dostane pigułę na sen będę chrapał- oby nikt do mnie w nocy na rabunek nie przyszedł:P Jutro rano dostane nasenną i uspokajającą jako że bo itd jutro zabieg chirurgiczny. Brzmi groźnie i jak tak wziąć lekturę do ręki (mowa o informacjach do wiadomości jakie dostaje się na miejscu) można by się przerazić na śmiertelną śmierć :)Same zagrożenia a to ślepy będziesz a to wykrwawisz sie połamią ci zęby itp itd. wiem muszą się asekurować na wypadek zdarzenia.

Obiad przyszedł.
Jutro będzie bitwa. Ale nie bitwa typu Grunwald . Grunwald to przy tym pikuś. To będzie Kurs ,Stalingrad,Kircholm i Cedynia w jednym. Wynik znam z góry a coooo...
Idę szamać.

Aha poznałem Panią anestezjolog wydaje się sympatyczna więc będę w dobrych rękach .... mam nadzieje :P

I po jedzeniu tak oto gotuje wodę bo niestety wszystkie kontakty są na wysokości około 1,8 m hehe
I wszystko względnie jasne jutro od rana żadna konsumpcja. Na 90% będzie zabieg ale istnieje te 10% szansy na poślizg podobno sporo zabiegów ma być więc może coś wyskoczyć.
 A Więc jutro na czczo wykąpany idę jako drugi zaczynam się bać :o
Dostałem pigułę na sen za chwilkę ja wezmę jakoś dziwnie ale chyba bez niej tez bym zasnął.Trzymajcie kciuki za anemika.

niedziela, 20 stycznia 2013

Akt II Scena IV

Akt II Scena IV

Na razie jest godzina 5:47 hehe zaspałem na pobudkę więc uczyniła to brutalnie pielęgniarka. Te igły to chyba jakieś tępe mają im więcej kłuć tym gorzej wchodzą. Swoją drogą ładna pobudka. To tak jakby pobudkę sponsorowała osa.

CDN

Oj jak miło po prysznicu. Podkręciłem ogrzewanie ale mam teraz istne tropiki.
To takie lekkie wprowadzenie do głównego Tematu.
Była pani doktoł na zdjęciach wyszło jak gdyby przewlekłe zapalenie zatok. :o
Laryngolog dzisiaj zadecyduje czy mogą mnie przeszczepiać (dobrze by było) jest też pewna dla mnie nieprzyjemna kwestia ,istnieje szansa chirurgicznego usunięcia śluzu z zatok przy pełnym znieczuleniu.Oj, to mnie przeraziło trochę mam wrażenie ,że punkcja to przy tym pikuś. Wiem tez ,że chemii będę dostawał prawdopodobnie przez 5 dni. Mroczna ma przyszłość .

CDN

Pomyślcie o najgorszym wulgaryzmie jaki Wam przychodzi na myśl.
Już? To właśnie" słowo" lata mi po głowie.
4 lutego mam termin na zabieg chirurgiczny przy pełnej narkozie. Czyszczenie zatok. Nie będę rozdrabniał się jak to wygląda pozostawia to w kwestii Waszej bujnej wyobraźni. Fakty są takie ,że z tym przeszczepu mi nie zrobią. Po zabiegu będę 2 dni w szpitalu a później około miesiąca w domu. Na styk. Czemu na styk?
Ano temu ,że bezpieczny termin autoprzeszczepu po całkowitej reemisji to około 6 miesięcy. Pocieszam się faktem ,że spotkałem znajomego który reemisje miał na dwa lata. Więc ten styk może jest zaniżony.Zawsze coś mi się w pierdz@#!@la.!!

I weź tu chłopie (znaczy szlachcic choć ubogi)graj w totolotka skoro za każdym razem pieprzony PECH!!!

Pan Bócek mnie chyba testuje...Albo coś planuje hm...

Żona kup alkohol jutro pije !!!

Ps.
Co za ludzie!!! Za każdym razem jak jem dosłownie za każdym czy jem obiad śniadanie czy kolacje do kibelka wędruje jedna z sąsiadek a ja podczas jedzenia słyszę prrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!! i PRRRRRRR!!!! ja pierdykam czy nie można choć raz nie pierdzieć podczas czyjejś konsumpcji!!!!!!!!!

Akt II Scena III

Akt II Scena III

Niedziela zleciała zadziwiająco szybko.Nowa dostawa zasiliła mój magazyn smakołykami.Kompletnie nic ciekawego się nie wydarzyło.Więcej takich niedziel a poczuł bym się jak na bezludnej wyspie.
Kolacja mnie trochę rozbawiła , w  sumie sami zerknijcie.

sobota, 19 stycznia 2013

Akt II Scena II

Akt II Scena II

Jakoś ten dzień mi zleciał. Czuje się jakbym był na innej planecie - nie wiem czemu :).
Chciał bym coś zrobić ale nie do końca wiem co. Odleciał bym gdzieś :) ...daleko ,poczuł świat. To chyba jakaś forma optymizmu i radości tylko nie wiem z czego :) ale to dobrze. Jeszcze dużo trzeba na tym świecie po majstrować żeby być mądrzejszym:)Wiem ,że obecna moja sytuacja w głowie mi przestawia to i moje chęci podróży ale jest coś jeszcze jakieś takie głęboko nie spełnione zablokowane. Musze to wydobyć. To jak nazwa którą się zapomniało ale jest już tuz tuż na końcu języka niby blisko ale nadal jej niema. Ciekawe. Takie wizje haha chyba te piguły co dostaje mają jakiś efekt uboczny.

Czy nie siedzi w Was taki cichy niewidzialny duch , duch niedosytu? Nie macie wrażenia ,że czegoś Wam brakuje? Nie chodzi tu o nowe auto , parówkę czy gluta w nosie:P.
Życie strasznie się "okroiło". Codzienne czynności ,które trzeba wykonać, obowiązki które trzeba wypełnić. To wszystko tak bardzo nas miażdży.Świat zmniejsza się coraz bardziej.
Chciał bym być z czegoś dumny. Nie chodzi tu o dumę z rodziny bo to jest bezapelacyjne , chodzi o dumę z samego siebie.


Jesteście z siebie dumni?

Polska :P

Polski kretynizm.

Obecnie mam sporo czasu na przemyślenia i analizę forum internetowych ,komentarzy użytkowników.
Niestety rysuje mi się fatalna wizja polaka.
Nie chcę "generalizować" (nienawidzę tego słowa ale tu mi akurat przypasowało) jednak można spokojnie z palcem w nosie określić sporą część naszego zacnego społeczeństwa jako palanty i idioci .  Nie twierdzę ,że ja nie nalezę do tej grupy jednak chcę nakreślić dla czego tak to widzę.
Często analizuje komentarze pod artykułami różnych portali, i dominują w nich dwie tendencje.
Pierwsza jęczenie nad wszystkim i narzekanie na wszystko.
Duga bardziej złożona- nieumiejętność przyznania komuś racji ,więcej sprzeczanie się czasami nielogiczne bez argumentów " bo ja wiem i już".
Dla przykładu jeden z internautów wpisał ciekawy komentarz tyczący się wysokości składek emerytalnych, ilości ludzi pracujących i sum jakie się tego wszystkiego tyczą- logicznie w oparciu o statystki GUS zaraz pod spodem znajduje się komentarz ,który podważa analizy wysysając z palca ilości pracujących tak na "oko". Pytam po co wypowiadać się jak niema się wiedzy? Po fatygowałem się na stronę GUS z myślą "może faktycznie dane są wyssane z palca". I tu się zdziwiłem dane głównego twórcy komentarza są realne , więc w jakim celu jakiś kretyn podważa analizę powołując się na wartości wyssane z palca.
Drugi przypadek. Rozmowa o zarobkach.
Ogólna tendencja chwalenia się niskimi zarobkami tak jakieś 80% komentarzy. Wniosek jaki się nasuwa skoro większość tak pisze znaczy ,że tak jest w tej większej części ale obowiązkowo znajdzie się jakiś kretyn ,który musi napisać "dobrze wam tak ja zarabiam xxxx i wszyscy kogo znam wiec wy kitujecie i tak naprawdę jest bardzo dobrze bo mnie się dobrze wiedzie". Polskie skr@#@-stwo mnie jest dobrze tooo dobrze a reszta to tło.
Trzeci przypadek.
Komentarz do kobiety która będąc w ciąży w pracy jest olewana i wykorzystywana.
Pierwszy komentarz pod wypowiedzią oskarża dziewczynie ,że się nie przygotowała do ciąży i to jej sprawa. Pewnie to kolejny singiel ,który boi się dzieci . Rzecz w tym ,że o ile żyjemy w społeczeństwie i miło nam korzystać z dorobku społeczeństwa każdy bez wyjątku powinien szanować i w pełni wspierać ludzi którzy podejmują się trudności tworzenia następnego ogniwa społeczeństwa. To niby sprawa indywidualna ale czy się chce czy nie to dzieci te będą stanowiły kiedyś jak gdyby jeden wielki organizm.

CDN Obiad

A to komentarz jak znalazlem hehe

Wstaję rano, włączam moje japońskie radio, zakładam amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciągam niemieckie piwo. Siadam przed koreańskim komputerem i w szwajcarskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiadam do czeskiego samochodu i jadę do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu żarcia w hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam na włoskiej kanapie i szukam pracy w polskiej gazecie. Znowu nic... Zastanawiam się, dlaczego do cholery w Polsce nie ma pracy...

piątek, 18 stycznia 2013

Akt II Scena I

Akt II Scena I

Nowa sala.


Wylądowałem w nowej sali jedno osobowej.Pan Stanisław został sale dalej a szkoda bo fajnie raz na jakiś czas z kimś pogadać.
Od poniedziałku może zacznę chemie póki co niemal codziennie latam do laryngologa ale nic  z tego nie wynika. Jakieś coś z zatokami chyba jest ale nie wiem dokładnie  Pewnie znów o tydzień się wszystko przesunie.Zawsze mam jakieś problemy co za traf zawsze pod górkę nigdy z górki. Dzisiaj wyrwałem się na dwór przy okazji sąsiadowi kupiłem wodę ale mam wrażenie ,że te spacery na dobre mi nie wychodzą.
Taki mam widok za oknem





A tak w nisskiej rozdzielczości wygląda moja sala.
Swoją drogą już się jakoś oswoiłem ze szpitalem.

Właśnie nawiązałem kontakt z nową cywilizacją zaściankową. Po długotrwałych podchodach uruchomieniu procedur rozpoznawczo - radarowych wiem kto zamieszkuje południowe rubierze tego mrocznego przybytku. Dwie kobiety krasnoludów nader uśmiechnięte i radosne niczym nimfy w porannych promieniach słońca. Mają razem z 3 metry wzrostu są gadatliwe jak dwa pijane hobbity i głośne jak szarżujące gobliny :).
Imion nie znam w pełni ale poznam brzmiały chyba urk-uh i ereghur :P

Swoją drogą jestem w pojedynce niby sterylne celem izolacji przed wpływem światów zewnętrznych allle.....
mam kontakt z tymi krasnoludami i okna są nieszczelne.Gdy usiadłem do wieczerzy poczułem jak po mym boku zasuwa jakiś zefirek gdy wzrok bardziej skupiłem na przestrzeni przyokiennej poczułem delikatny przeciąg i zimnawe powietrze. Toż to namiastka izolacji :)

Dodatkowe wieści  Dawny ziomek z mego pokoju dzisiejszego wieczora namierzył mnie przez telefon wewnętrzny , hehe leży praktycznie za ścianą moich sąsiadek :)

czwartek, 17 stycznia 2013

Akt I Scena III

Dzionek rozpoczął się brutalną pobudką o 5:30.
Wparowała pielęgniarka podpinając pana Staszka pod różnego rodzaju substancje, spania już nie było bo jak zmrużyć zaspane oczęta jak nad głową tyle się dzieje.
Byłem na tomografii komputerowej i narazie cisza ,jutro może sie czegoś konkretnie dowiem. Póki co jedna pani po 21 dniach wyszła już do domu a drugi pan który przyszedł za nią do pokoju obok ma  już wkłucie centralne i zapowiedzianą chemie na jutro. A ja jak zwykle dalej jestem w lesie. Zawsze coś mi dolega jak idę do szpitala.
Ale są pewne plusy dostałem sporo żywności od wychodzącej sąsiadki.Zresztą robię się jak jakiś pasożyt własnie pożarłem zupkę gorący kubek nawet dobry a i na zakąskę mam paczkę delicji :) niech żyje dyplomacja!!
Zobaczymy co jutro wyżebram - zaczyna mi się to podobać:).
Z aktualnych wieści nic nowego mĄdrego nie napisze a jeśli spodziewa się ktoś ,że dalej będą głupoty to ma racje :)Znów pielęgniarka pytała czy był u nas stolec a My tu takiego nie znamy :P
A to są kopytka z serem No jakoś nie mogłem przełknąć.

środa, 16 stycznia 2013

Akt I Scena II

Dzień drugi

Dzień ciągnie się jak ciągutka o smaku kaszy gryczanej. Dlaczego gryczanej ano dla tego ,że doświadczyłem tego przykrego smaku na obiad.Ale jak człowiek głodny to poświęci swoje kubki smakowe celem zaspokojenia swych potrzeb głodowych.
Byłem u młodej :P pani laryngolog całkiem przyjemna , a jestem jak stały bywalec przynajmniej tak się czuję. Obsługa zna mnie już z widzenia -co mnie zresztą cieszy :) znaczy ,że jakoś utkwiłem im w pamięci.Raczej ze mną wszystko w porządku (chyba) ale czeka mnie jeszcze tomografia MÓZGU ,mój mózg jest najwyraźniej bezcenny :P nie no chodzi o zatoki ale mogę się do wartościować.
Zobaczymy co będzie jutro.
Aaa Pan Stanisław jest z Wielgomłynów i bardzo dobrze orientuje się w okolicach mnie znanych czyli Żytna,Maluszyna.



wtorek, 15 stycznia 2013

New beginning Akt I Scena I

Świętej wojny ciąg dalszy .Po drobnych problemach ,które z resztą dały mi możliwość przesiedzenia sylwestra w domu w końcu powróciłem do szpitala.
Jestem znów w małym pokoju z jeszcze nieznajomym Panem Stanisławem. Starszy jegomość o łagodnym usposobieniu. Dokucza mu gorączka a cierpi na białaczke zdiagnozowaną pod koniec 2012 roku. Eh wysyp  tych dziwnych przypadłości. Za ścianą leży pani , która miałem już okazje spotkać podczas poprzedniej delegacji w szpitalu. Jest już po przeszczepie ale chemie przechodziła straszliwie z reszta objawy jeszcze jej dokuczają. Z rozmowy dowiedziałem się ,że poprzedni pobyt mój na I piętrze był niezłą nagrodą dla pacjenta(chyba za dobre sprawowanie:P) I piętro jest częścią reprezentatywną. Tak że co by nie patrzeć udało mi się załapać na apartamenty. Obecnie pokoiki są nader skromne chociaż nie pustelnicze.
Jutro zapewne będzie ma obdukcja i analiza mej sytuacji. Ja ze swojej strony obiecuje pełną współprace z władzami tego ośrodka wczasowego.
Mam nadzieje ,że pozostałości po smarkach nie odwleką mój napitek chemiczny zbyt dużo. Swoją drogą po poprzedniej chemii nie wyleciały mi włosy ,sąsiadce z bocznego lokalu wyleciały niemal następnego dnia po dotarciu do domu hmm. Czyżby moc ma niczym Samsona tkwiła w mych pięknych puklach na ogromnej głowie?
Z najnowszych doniesień pragnę się pochwalić swoją nieprzeciętna sklerozą i rozpeplaniem - zapomniałem kubka jak i sztućców.Ale mam za to swój McGaywerowski nożyk i jakie cuda można nim zdziałać :)obecnie służy mi za nóż ,łyżkę i widelec a no i drapaczkę:)

Pierwszy dzień zlatuje dosyć szybko w sumie poza przybyciem tutaj nic wielkiego się nie wydarzyło. Ale żywot bez lapka w szpitalu jak ubogim jest.

Zatem życzę miłych snów jeśli ktokolwiek w ogóle to przeczyta a tekst ten nie poleci w mrok eteru netowego.

Ps. Zżarłem już herbatnik biszkoptowe niebawem zabiorę się za rezerwy.