poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Efekt motyla

Nie wiem jaki jest dzień ani która godzina. Dla mnie czas się zatrzymał. Zamknął sie do gabarytów pudełka 40x45 które wisi na ścianie i czasami wyświetla obrazki.
Nie chce mi się poprawiać byków w tekscie ,który zresztą wymęczę jak żaden wcześniej.

Ale o co biega?

Jestem głęboko w studniii (oryginalnie miało być w dupie ale pomyślałem ,ze jeszcze Małgosia przeczyta albo zacny Jaś).
Na samym dnie. Studnia jest wyschnięta usunięte są osady kamienie. Na samym środku jest moje wyrko owinięte w błekitne barwy szpitalne. Na ścianie mikro tv ale ze względów na głębokość studni obrazki w tv przelatują jak przez sito .Odbieram tylko stacje TV kret Tv belzebub(w końcu ten nadaje od dołu) i tv reszta.
Jestem praktycznie bez okien. Jak to w studnie wszystkie zasłonięte roletami.

Codziennie kładę się spać udaje ,że spię i udaje ,że nie świruje.
I tak od czasu apokalipsy św. Jana,która dla mnie przypadł jakiś czas temu (nie wiem nie liczyłem).
                               

O   I   O   M
do nie dawna dla mnie głęboki kosmos wypełniony tajemniczą ciemną materią i zakrzywieniami czasoprzestrzeni.
Dzisiaj dla mnie to cios psioniczny w mózg.
Ale tak bywa gdy człowiek z minuty na minute dowiaduje się ,że niema zmiłuj lecisz na OIOM.

Po całej chemii ,która na ten moment wydaje sie zaledwie małym orzeszkiem na drodze walca, przeszczep to zaledwie orzeszek kokosowy dobrze wysuszony.
Moje problemy rozpoczeły się od tzw. saturacji na poziomie 81.
Cholera wie co to jest chociaż cholera też moze nie wiedzieć , dodam tylko ze norma i standardem powinno byc około 100.
Ja miałem 81 z tlenem co sztucznie powinno podnieść parametr. Tego wieczoru dowiedziałem się i to w sumie jakies 30 przed przyjazdem karetki ,że ide na OIOM a że niestety ten należący do tego kompleksu w którym się leczę jest przepełniony zapakowany i wysłany zostałem jak towar eksportowy do Bytomia.
NIe powiem ekipa w karetce nadzwyczajna. Pomimo stresu jak powinien mi towarzyszyć pośmialiśmy sie przez cała drogę. W Bytomiu kazano mi sie kulturalnie rozłożyć na noszach co uczyniłem i wpakowaliśmy sie w gigantyczne acz puste korytarze tamtego molocha. Najpierw szukaliśmy windy na 3 pietro bo ta która zwykle była w użytku akurat nie działała. Po jakimś czasie zabawnej jazy trafiliśmy do windy , która pamieta chyba jeszcze wojne. Ta ze zgrzytami wyciągneła nas na górę no i wio szukamy oiomu.
Swoją drogą kaczka przyjacielem faceta jest i nawet nie gryzie.

Zanim dojechaliśmy na oiom pośmigaliśmy po korytarzach , ja oczywiscie nie świadom całości bo było to dla mnie cos nowego z pełną kulturką każdemu mówiłem "dobrywieczor" co mogło wydawać się w sumie dziwne w końcu gostek leci na oiom.
Tak samo uczyniłem na OIOM-ie dodając ,że mają bardzo duży fajny monitor co chyba automatycznie skreśliło mnie z listy pacjentów.Na miejscu okazało się,że nie zostane przyjęty bo mój stan tego nie wymaga,chociaż sala izolowana już była dla mnie gotowa.Ja się ucieszyłem chociaż myśli zaczeły mi krążyć to o co cholera biega, a może znajdą gdzie indziej oddział w Pcinie dolnym i mnie tam wywiozą.

Na moje szczeście wróciliśmy do Katowic a kierowca karetki dla uprzyjemnienia mi jazdy włączył nawet sygnał.
Tutaj już nic nie zmieniali zapakowali mnie do pokoju i zaczeli kłuć.
Musieli pobrać krew z tętnicy. Niby najłatwiej w okolicach wiązadła tiaaaa. W sumie  miałem z 12 prób plus jedna z ręki. Cały problem polega na tym ,że trzeba wbić igłe a potem wymanewrować ją tak żeby trafić.Siniaki mam do tej pory a mineło już prawie 2 tygodnie.
Gdy porobili wszystko co mogli co chcieli i co sprawiało im przyjemność dostałem mega zestawy kroplówek.
I tak sobie je podpijałem przez parę następnych dni. Na koniec dowiedziałem się ,że mam zapalenie płuc a przy mojej zerowej odporności to tak jakby płuca przypiec sobie na patelni i zjesc z pieprzem i solą.

Nie chce mi się więcej pisać bo dużo by trzeba detali i faktów do rzucić.
Efekt jest taki ,że pomimo wzrostu wszelkich parametrów obronnych mego organizmu mam nadal zapalenie płuc ,nie chce mi się jeść i dokuczają mi gorączki.
Ide spać może tym razem mi sie uda.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz