sobota, 13 kwietnia 2013

Im back!

Byłem na Ligocie.
Ufff jedyny pozytywny aspekt przebywania tam to sen. Mogłem spać od wieczora aż do 6 z małymi wyjątkami kiedy to o 23 podczas głębokiego snu wtargnęła pielęgniarka niosąc pigułę. Zero tv zero czegokolwiek no chyba ,że udał bym się na salę 6 osobową i przebywał w pierdach i oparach różnych ludzkich przypadłości.
Zabawna sprawa bo pewnego ranka kiedy byłem znużony już tą szarością i nudą , przeczytałem wszelakie pisma jakie przy sobie miałem i zasiadłem do jedzenia. Za oknem był las mieszany ale póki co niestety szary i wydawał się pusty. Siadłem popatrzyłem smętnie za okno i powiedziałem sobie pod nosem "Panie Boże daj mi tu jakiegoś ptaszka ,żeby troszkę pofruwał za oknem" , minęła minuta ptaszka nie widać ,znużony więc wstaje i co widz?!za oknem zobaczyłem 3 sarny i 2 zające a parę minut później 2 dziki.I co o tym myśleć?:)
Ogólnie Ligote nie polecam gigant pielęgniarki względnie się starają lekarze niby też ale jakoś tak rzeźniczo. Duże korytarze wszyscy łażą tacy nadęci i zgorzkniali.
Idziesz do kibla są dwie kabiny więc pukasz nooo cisza otwierasz drzwi a tam jakiś dziadek ciśnie pachnistego klocka :o co kurde nie może powiedzieć zajęte? czy tak cisnął ,że mu tchu brakło - porażka.
Albo 12 h bez jedzenia bo badanie miało być rano ale coś tam i w końcu wyszło w południe a ja już wpieprzam ligninę z głodu ale kogo to obchodzi bo na pewno nie lekarza.
Albo kolejne fopa daje lekarstwo ,które trzeba mi przygotować przychodzi pielęgniarka "a na ile to rozrobić?" no kruca przecie jest instrukcja.

Jestem z powrotem w Katowicach uff tu jest cywilizacja i lekarstwa a nie jak tam biseptol i heviran.
Teraz tylko dojść do zdrowia i do domu huraaaaaaa!!! tylko nie wiem kiedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz